Wiary nie utraciliśmy - Zgromadzenie Księży Marianów - Tajynsza

Idź do spisu treści

Menu główne:

Wiary nie utraciliśmy

... > Wspomnienia



Mieszkałem w Kaniowce w rejonie wołoczańskim. Obwód chmielnicki. Urodziłem się w 1925 roku. Mieliśmy chatę, krowy i konie. Nasze okolice były piękne. Wspaniała przyroda. W rzece Zbaraż kąpaliśmy konie. Żyć nie umierać! Atu jak grom z jasnego nieba: Wywózka!

Pozwolili zabrać ze sobą krowy i ubranie. Przywieźli nas do Tajynszy, a później do Oziomoje. Na miejscu była studnia i brezentowe namioty. Wszystkich namiotów było 20. Do jednego lokowano 10-15 rodzin. Robiliśmy beczki, żeby w nich wodę nosić i ją przechowywać. Lepiliśmy saman, po cztery sztuki w jednej formie. Z tego materiału wybudowaliśmy ziemianki, szkołę, klub i internat.
Zimą były okropne mrozy. Nosiliśmy ubranie, które przywieźliśmy ze sobą z Ukrainy. Chodziliśmy do sąsiedniej wsi Malinówka na handel wymienny. Malinówki już dzisiaj nie ma. Mieszkańcy wiedzieli, że będzie powódź i ją zaleje, więc udało im się uratować przed tym kataklizmem.

Było ciężko, ale żyło się inaczej. Dorośli grali i śpiewali, a młodzież tańczyła. Nawet kino przyjeżdżało. Był Dom Boży. Wiary nie utraciliśmy. Nasze polskie nazwiska zapisywano po rosyjsku, a teraz są z tym problemy. Trzeba chodzić po sądach. Lepiej zaczęliśmy żyć, kiedy rozpoczęła się celina (tzw. "Rolnicze zagospodarowywanie stepu”), w 1953 roku.

Z mojego rejonu przywieziono tutaj 30 rodzin. Z nich
pozostały już tylko cztery. Teraz jest lepiej żyć - wypłacają emeryturę. Wtedy chleba, nie mówiąc o słoninie, nikt nie widział.

Jan Kula


 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego